środa, 15 lipca 2015

1

(Rozdział z perspektywy Nicoli)

Patrzyłam tępym wzrokiem na link do strony, która "odmieni moje życie". Przygryzłam wewnętrzną część policzka i głośno westchnęła. Wejść czy nie wejść?

- Raz się żyję...- szepnęłam i kliknęłam link.

Na początku strona była cała biała, chociaż była już załadowana. Później wyskoczyła mi tabela. Trzeba było napisać swój nick i hasło. Po kilku stuknięciach w klawiaturę i wciśnięciu Next, pojawiła się kolejna tabela.

- Klikając Yes jesteś zapoznana z regulaminem.

Ten regulamin przeczytałam już dawno. Stronę podała mi jedna przyjaciółka na czacie. Była jedyną osobą, która mnie rozumiała. Mogłam z nią szczerze porozmawiać i nie zatajać żadnych szczegółów. Znałyśmy swoje życia na wylot, a przecież na żywo się nie widzieliśmy. To dla niej traciłam swój czas i się z tego cieszę, bo najpewniej teraz użalałabym się w kącie, a dzięki niej mam więcej siły. Veronica, bo tak miała na imię, miała wiele gorsze problemy od moich, ale dawała radę. Zawsze mi powtarzała czas leczy rany.
Kliknęłam Yes i już po paru sekundach pojawił się nagłówek z napisem po obcemu, a na dole znajdował się duży czat. Po prawej mogłam zobaczyć aktywnych.

- Luke, Michael, Ashton, Ashley, Calum, Nicola.- przeczytałam nie omijając siebie.

Po chwili usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyostrzyłam wzrok, by zobaczyć kro napisał.

Ashley: Cześć, nowa.

Nowa? Czy to ja jestem nowa?

Michael: Może inaczej. Cześć, Nicola.

Spojrzałam na wiadomość od Michael'a i wystukując w klawiaturze litery odpisałam.

Nicola: Cześć.

Ashton: Kto Cię tu zaprosił? 

Miałam obawy. Powiedzieć im czy nie? Chyba za dużo o tym myśle.

Nicola: Veronica.

Przez parę chwil nikt nie odpisywał.

Calum: Kiedy Cię zaprosiła? 

Nicola: Trzy dni temu.

Ashley: Skąd ją znasz? Odkąd?

Nicola: Znam ją od dwóch lat. Rozmawialiśmy razem. Teraz mi nie odpisuje.

Ashton: Miała wypadek samochodowy. Nie żyje.

Nie mogłam uwierzyć. Veronica miała wypadek nie ma jej. Co teraz? Zostałam sama. Bez namysłu napisałam.

Nicola: Ile tu osób jest? Veronica też tu była?

Michael: Tak, była. W grupie jest jeszcze Missie i Lucy, ale ta druga raz się odezwała.

Nicola: Wy się wszyscy znacie?

Michael: Rozmawiamy tylko tutaj.

Nicola: O czym?

Ashley: O problemach.

Ashton: Naszych problemach.

Calum: Jeśli ty tu jesteś to też znaczy, że masz problemy.

Ma rację mam problemy. Teraz zostałam z nimi sama. Rodziców cały czas nie ma, przyjaciół nie mam, w szkole tylko życie mi uprzykrzają, a jedyne jak już co mi zostało jest ten czat. Powinnam chociaż spróbować. Może mi pomogą? Poznam ludzi co mają problemy jak ja. 

Nicola: Zgadza się. Mam problemy.

Ashley: Jakie?

Wahałam się. Czy mam powiedzieć im o moich problemach. Przecież znam ich co najmniej dziesięć minut i już mam się im żalić?

Ashton: Ashley, przecież ona Ci od razu nie powie.

Ashley: A racja. To może ja zacznę...

Nicola: Okay.

Ashley: Moi rodzice i siostry zginęły w pożarze. Przez 7 lat męczyłam się w Bidulu*, a gdy wyszłam wynajęłam mieszkanie w jakimś obskurnym bloku i żyję. Żyję wciąż, obwiniając się.

Byłam trochę zdziwiona jak opowiada mi o swoim życiu. Znamy się ledwo parę minut, a ona mi całe życie powiedziała. 


Nicola: Moi rodzice przez cały dzień są w pracy, w szkole mnie poniżają, nie mam przyjaciół.

Odpisałam i po chwili zobaczyłam przy imieniu Lucy znaczek, że jest aktywna.

 



_________________________________________________



Postanowiłam, że rozdział będzie z perspektywy drugoplanowej, Nicoli Sparks. Mam nadzieję, że błędów nie porobiłam (choć jestem do tego zdolna).


                      


                                                                                                                                 Do zobaczenia, Victoria Recovery




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz