niedziela, 19 lipca 2015

2

(Znów z perspektywy Nicoli)



Nicola: Ile się znacie?

Ashton: Gdzieś ponad 4 lata.

Nicola: 4 lata?  A widzieliście się na żywo?

Ashley: Z chłopakami się nie widziałam.

Znali się ponad cztery lata i nie widzieli się na żywo? Przecież każdy z nich mógł się podawać za kogoś innego.

Michael: Mieszkamy wszyscy w Sydney, ale nawet nie pomyśleliśmy, by się spotkać. A ty gdzie mieszkasz?

Nie wiedziałam co odpisać. Nauczyciel przecież od pierwszej klasy zabraniał: "Nigdy nie podawajcie swoich danych nieznajomemu", ale przecież kiedy ja posłuchałam jakiemuś nauczycielowi? Zresztą powiedziałam jak mam na imię, co mi szkodzi?

Nicola: Na wybrzeżach Sydney*.

Ashley: Widziałam się raz z Veronicą.

Victoria: Jeśli chodzi o nią... zostawiła list.

Po raz pierwszy od rozpoczęcia rozmowy i jej aktywności, odpisała, ale to nie to teraz mnie ciekawi, ale list zostawiony przez Veronicę i dlaczego akurat dała do Victorii. Przecież mogłaby dać mi, Ashley. Czemu akurat Victorii?

Nicola: Jaki list?

Lucy: Musimy się wszyscy spotkać.

Ta Lucy ma u mnie minusa.

Luke: Spotkać? Nie możesz po prostu wysłać zdjęcie lub napisać?

I kolejna osoba, która dopiero teraz wzięła głos.

Lucy: Pasuję jutro o 16.00 w Central Business District?

Ashton: To, aż tak ważne, że musimy się spotkać?

Calum: Napisała nam, więc chyba musi być coś ważnego.

Ashley: Będę.

Calum: Ja też.

Ashton: Dobra, ja też.

Michael: Idę.

Ashley: Luke? Nicola.

Nicola: Będę.

Luke: Pójdę.

Spojrzałam na godzinę. 22.43. O kurde, zaraz rodzice przyjdą.

Nicola: Pa.

Szybko odpisałam, wyłączyłam komputer i zaczęłam przebierać się w piżamę. Przed wczołganiem się do łóżka i zgaszeniu światła słyszałam odgłos otwieranych drzwi i głośne rozmowy rodziców.




Obudziłam się około 9.00. Na moje szczęście jest dzisiaj piątek i nie muszę iść do szkoły. Zeszłam na dół - i jak każdy rano - zaczęłam robić sobie śniadanie. Konsumowałam płatki z mlekami, aż usłyszałam dźwięk w telefonie, który oznaczał nowe powiadomienie. Otworzyłam powiadomienie, a oczom ukazała mi się strona internetowa mojej klasy. Przewinęłam na dół i zobaczyłam zdjęcie z jednej lekcji. Oprócz wygłupiających się nastolatków była tam blondynka, a tą blondynką byłam ja. Poprawiałam wtedy swoje okulary, bo jak na złość zawsze, gdy pisałam zawsze mi spadały. Zobaczyła na opis.

Kujon poprawia gogle.


Od razu wyszłam ze strony i skończyłam jeść. W pokoju przebrałam się w białą bluzkę z różowym nadrukiem jakiegoś zespołu, getry i białe trampki. Próbując zbić czas zaczęłam grać w gry na komputerze.



Punkt 16.00 stałam w wyznaczonym punkcie i czekałam na resztę. Minęło kilka minut, gdy dostałam wiadomość.

Ashley: Idź na tył sklepu Oxferd.

Wyostrzyłam wzrok, by zauważyć sklep, bo ludzi w tym centrum handlowym było nie miara. Gdy zauważyła tabliczkę z napisem Oxferd podeszłam szybkim tempem omijając ludzi i skierowałam się na tył.
Stała tam dziewczyna o blond włosach z turkusowymi końcówkami, chłopak z czerwonymi włosami, chłopak o ciemnoblond włosach, mulat* i blondyn z kolczykiem w wardze.

-Wyobrażałam Cię trochę inaczej Nicola.- stwierdził Calum na co oberwał od Ashley.

-Gdzie Lucy?-spytałam.

-Idzie.- kiwnęła głową Ashley.

Odwróciłam się w tą stronę i zobaczyłam postać ubraną na czarną. Spod kaptura wystawały ciemne kosmyki włosów, a ręce miała w kieszeniach.




_________________________________


Kolejny rozdział za nami. Kolejny być może po jutrze. 



*Nie wiem czy wybrzeża Sydney istnieją, ale weźmy, że tak xD
*mulat to mieszaniec białej i czarnej rasy człowieka

                                                                                                             Do zobaczenia, Victoria
                                                                              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz